sobota, 28 grudnia 2013

Zawiodłam was.

Nie pisałam długo ŻADNYCH opowiadań ani nic a nawet jak to krótkie coś co nawet nie zasługuję na wstawienie.
Beznadzieja.
Nie umiem nic składnie napisać ,ale powiem tak nie kończę tej historii dokończę ją.
Kiedyś.

:c

niedziela, 17 listopada 2013

7. I ten płacz rodziców...

Do miejsca zajechaliśmy w około trzy godziny. Było by krócej gdybym co kilka minut nie zmieniała kierunku w ,którym jedziemy. Nie pamiętałam gdzie to jest dokładnie po za tym cała się trzęsłam i miałam ochotę zniknąć, schować się by nikt mnie nigdy nie znalazł. Tylko Niall trzymając mnie za rękę pocierając lekko bym czuła się spokojniejsza dodawało mi poczucie bezpieczeństwa. Kilka lat temu kiedy mnie i Katrin porwał ten obrzydliwy mężczyzna obiecałam sobie ,że nigdy się nie odezwę i nigdy nie wrócę w to miejsce jednak zrywam dane sobie obietnice. Miejsce te niczym się nie zmieniło ciemny, głęboki las i okropny zapach.
- Proszę wskazać miejsce to jest bardzo ważne... - oznajmił z troską policjant stojący obok mnie...
Rozglądałam się by przypomnieć sobie te miejsce jednak pamiętałam tylko ciemność, strach i twarz Beatrix ,która mnie pośpieszała.
- Ja..nie.. - Chciałam zrezygnować i powiedzieć ,że nie wiem kiedy jedna rzecz przykuła moją uwagę.

- Szybciej mała pizdo! - popchnęła mnie Beatrix po czym szarpnęła tak mocno ,że upadłam na ziemię. - Pozwoliłam ci leżeć..wstawaj musisz coś zrobić! - złapała mnie za włosy i postawiła na nogi.
Zalewałam się łzami, byłam brudna i na sto procent cuchnęłam gorzej od Dawida. 
Zaciągnęła mnie i kazała usiąść pod drzewem z namalowaną flagą. Nie byłam pewna czy to była flaga czy nawet zwykłe bazgroły. Chwile potem kobieta wróciła trzymając coś w rękach.
- Kop! nie mamy czasu! - rzuciła mi pod nogi czarną łopatę.

- Georgina!? - Niall stał przede mną trzymając mnie za ramiona.
Wyrwałam się z jego objęć i szybkim krokiem podeszłam do tego drzewa. Przetarłam palcami obrazek i lekko się uśmiechnęłam przez łzy.
- To tutaj! - wskazałam miejsce gdzie stałam.
- Na pewno? - zapytał blondyn z troską wymalowaną na twarzy.
- Tak na pewno... - wytarłam łzy dłonią po czym wpadłam w uścisk chłopaka ,który szepcząc pokrzepiające słówka, pocierał ręką moje plecy.
 Policjanci od razu zaczęli zabezpieczać miejsce a ja marzyłam tylko o tym by to wszystko się skończyło.
- Będzie dobrze kochanie.. - Tylko kilka ,krótkich cichych słów wyszeptanych do ucha a od razu robi się cieplej na sercu.
Wtedy koło nas zaparkował samochód. Biały terenowy samochód a z niego wyszła zapłakana matka Katrin z partnerem. Oboje płakali lecz wtedy kobieta zrobiła coś co ja uważałam za strasznie smutne i przygnębiające.
Podbiegła do miejsca gdzie była wykopywana Katrin i upadła na kolana przygarniając do siebie ziemie.
Ona miała nadzieje i wtedy ją straciła...

 *~*~*~*


Biegnąc przez las nie myślałam co robię. Czy uciekam od miejsca gdzie bezlitośnie zakopana była moja przyjaciółka czy po prostu mam dość widoku troski na twarzach ludzi otaczających mnie wokół.
Potykałam się o wszystkie kamyczki te większe i te mniejsze. Stopy bolały nie miłosiernie jednak nie zwolniłam a raczej można powiedzieć ,że odwrotnie bo przyśpieszyłam.
Upadając na ziemie, w błoto i zaczepiając ręką o krzak co w ten sposób rozcięłam sobie całą dłoń pomyślałam "To chyba czas by przestać uciekać"
I jakby nigdy nic wstałam przyciskając krwawiącą rękę do klatki. Zawróciłam by wrócić ,ale coś mi to uniemożliwiało. A może jednak ktoś.
Jego ręce oplotły mnie, przyciskając do siebie. Jego zapach był tak intensywny ,że nie miałam problemu z zorientowaniem się kto to.
Niall przytulił mnie do siebie dysząc i łkając w moją szyję. Nie mogłam sobie tego wybaczyć doprowadziłam go do płaczu.
- Niall spokojnie jestem tu, kochanie, popatrz na mnie - i kiedy jego zaczerwienione tęczówki spojrzały na moją twarz sama zaczęłam płakać.
Bo jest dla mnie najważniejszy a ja nawet z nim nie umiem sobie poradzić z przeszłością.
- Kocham cie... - Tylko tyle powiedział znów biorąc mnie w ramiona a moje serce. Jak serce znów zabiło szybciej...



___________________________________________________________________________________

 Hejo!
Pewnie myśleliście ,że porzuciłam blog co nie? Ale to nie prawda po prostu trochę problemów miałam i z ocenami nie jest najlepiej :C
Ale macie zostały tylko jeszcze dwa rozdziały i epilog do końca :D
Pewnie też myśleliście ,że to już koniec bania  się Georginy przeszłości ,ale nie tak szybko kochani.
Niall będzie miał do zrealizowania straszni trudne zadanie a Georgina trochę pogada z Samanthą.

Do zobaczenia w następnym!

Sorry ,że taki krótki nie mogłabym nic więcej tutaj dodać bo by się poplątało...

poniedziałek, 16 września 2013

6. Wtedy już wszystko będzie łatwiejsze.

Niall siedział pocierając dziewczyny plecy i szepcząc ,że wszystko będzie dobrze chociaż wiedział ,że są to słowa najczęściej mówione w takich sytuacjach. Georgina leżała zwinięta w ramionach blondyna, płacząc i chowając twarz w jego bluzce ,która była już cała mokra. Nie wiedział co ma mówić i co myśleć. W jego głowie kłębiło się tyle myśli i pytań, jak ktoś mógł zrobić krzywdę takiej bezbronnej dziewczynie. Wiedział ,że nie zostawi tak tego i będzie musiał coś zrobić by ci ludzie zapłacili za zło ,które wyrządzili. Wiedział także ,że nie może zostawić blondynki samej i udzielić jej wsparcia ,którego potrzebuje. Nie chodzi o to ,że Niall się nad nią lituję...raczej chce się nią zaopiekować bo czuję taką potrzebę.
Płacz dziewczyny ustał a jej głowa uniosła się by napotkać spojrzenie chłopaka. Jej oczy były podpuchnięte i jakby ciemniejsze.
- Przepraszam. - szepnęła próbując wstać lecz chłopak złapał ją za łokieć pociągając do siebie.
- Za co mnie przepraszasz? - zaczął. - za to ,że spotkała cie krzywda? za to ,że milczałaś? ,że bałaś się mówić?
- Niee...- odgarnęła pasemko włosów za ucho. - za to ,że...istnieje. Masz dziewczynę..ona poczuła się zdradzona kiedy ty troszczyłeś się o mnie..o nieznajomą. Przepraszam cie za to ,że pewnie zniszczyłam twój związek z Samanthą. Przepraszam za to ,że traciłeś swój czas po to by być ze mną...chociaż mnie nie znałeś...Przepraszam za wszystko i za nic bo niczego nie żałuję.
Niall złapał dziewczynę za ręce, ściskając lekko.
- Musisz coś wiedzieć.. - zaczął po czym na dłuższą chwile zamilknął. - Kiedy pierwszy raz cie zobaczyłem pomyślałem sobie "następna dziewczyna ,która ma nie tak w głowie jak powinna" musisz wiedzieć ,że wtedy uciekałem od rzeczywistości, próbowałem uciec od smutku od udawania szczęśliwego chociaż wcale nim nie byłem. Samantha jest świetną dziewczyną i na początku było wspaniale lecz potem? ale nie o tym chciałem mówić. Wtedy nad jeziorem wydawałaś się taka krucha i kiedy weszłaś do tej wody zapragnąłem być coś w rodzaju księcia ,który cie uratuję.
Po rozmowie z twoją mamą zrozumiałem ,że jesteś niezwykła ,że próbujesz być silna bo coś cie spotkało okrutnego i już wtedy obiecałem sobie ,że muszę się dowiedzieć co takiego...To nie twoja mama namówiła mnie na to bym nawiązał z tobą kontakt, ja chciałem od samego początku od wyłowienia cie z jeziora, chciałem dać ci schronienie i być dla ciebie oparciem.
Po policzkach dziewczyny spływały łzy. Jej oczy były pełne radości. Chłopak zbliżył się do blondynki i otarł jej policzki.
- Już wtedy wiedziałem ,że nadzwyczajnie w świecie się zakochałem...zakochałem w tobie. - Niall oparł swoje czoło o jej, wstrzymując oddech.
- Kiedy obudziłam się u ciebie w domu to najpierw była panika ,ale kiedy zauważyłam ciebie..nie wiem jak to określić..poczułam się jakbym cie znała od dobrych paru lat. - zaczęła Georgina patrząc mu się prosto w oczy. - I przez ten czas jak przebywałam z tobą utwierdzałam się w przekonaniu ,że czuję do ciebie coś więcej...
- Mogę już cie pocałować? - zaśmiał się blondyn.
Ich usta złączyły się w czułym pocałunku. Był delikatny ,ale dla obojga wyjątkowy bo pierwszy.


***
- Georgina! - chłopak krzyknął zbiegając ze schodów za dziewczyną. -Nie chcesz by oni zapłacili za to co zrobili?
- Jasne ,że chce! ,ale to do niczego nie prowadzi!
- Prowadzi!
- Nie bo i tak ich nie znajdą...nie chce iść na policje i ciągle mówić o tym co się stało...nie wiesz jak ja się czuję! - krzyknęła spychając z szafki szklany wazonik ,który z hukiem rozbił się na podłodze.
Blondynka od razu upadła na ziemie zbierając odłamki szkła i szepcząc słowo "przepraszam" między płaczem.
- Zostaw to proszę! skaleczysz się! - złapał dziewczyny ręce by spojrzała na niego.
Dziewczyna starła łzy wolną ręką i pozwoliła się poprowadzić do kuchni. Usiadła na krześle patrząc jak Niall wyjmuję apteczkę i szybko oczyszcza małe rany na palcach i nadgarstku.
- Przepraszam...nie powinnam tak i jeszcze...
- Spokojnie dobrze?
- Ja się po prostu boje Niall - szepnęła krzywiąc się kiedy blondyn przycisnął wacik z wodą utlenioną do skóry.
- Wiem ,ale proszę cie tylko im to opowiesz...zeznasz co się stało i wrócimy do domu.
- Obiecujesz?
- Co?
- Obiecujesz ,że będę musiała tylko opowiedzieć?
- Obiecuję - Niall pozbierał przedmioty do pudełka i pocałował swoją ukochaną w czółko.

Droga do głównego budynku policji trwała koło dwóch godzin. Niall przez pół godziny chodził po korytarzu bez celu czekając na to aż "jego dziewczyna" wyjdzie z pokoju w ,którym aktualnie przebywała.
Drzwi uchyliły sie a jego oczom okazała się blondynka trzymająca swoja kurtkę w ręku i patrząca się na niego z wielkim bólem w oczach.
- Nie dam rady...- szepnęła cicho ,że ledwo ją usłyszał.
Szybko do niej podbiegł wziął jej twarz w ręce. Nie wiedział o co chodzi i dlatego był niespokojny.
- Czego nie dasz rady?
- Oni powiedzieli..kazali..mi - Jąkała się, nerwowo zaciskając ręce na skórzanej kurtce.
- Co powiedzieli? Georgina spokojnie jest dobrze...
Z pokoju z ,którego jeszcze przed chwilą wyszła blondynka, wyszedł mężczyzna ubrany w koszule w kratkę.
- Pańska dziewczyna musi nam pokazać miejsce gdzie została zakopana Katrina Devinge ,która jest oznaczona jako poszukiwana. - odparł spokojnie mężczyzna uśmiechając się nerwowo i udając się do pani siedzącej kilka krzesełek dalej.
Niall przytulił dziewczynę, całując ją we włosy. Wiedział jakie to dla niej trudne a najgorsze było to ,ze złamał obietnice.
- Pojedziemy tam pokażesz im w ,którym miejscu i wrócimy do domu.
- Mhm..- kiwnęła głową nie puszczając chłopaka.
- Wtedy już wszystko będzie łatwiejsze. - szepnął całując ją delikatnie i ściskając w dłoni jej kurtkę.


***

Jestem beznadziejna bo długo nic nie dodawałam ,ale muście mnie zrozumieć zerwałam kontakt z przyjaciółką ,ale szkoda o tym gadać po za tym rozpoczęcie roku i zamieszanie.

Już od dzisiejszego dnia postaram dodawać rozdziały regularnie!

O wszystkim będę informować TUTAJ!

W rozdziale jest inna narracja ,ale ten rozdział chciałam napisać inaczej ! <3

Dzisiaj proszę o 12 komentarzy a rozdział będzie w następny poniedziałek ! <33 (tym razem na 100% ) <33



piątek, 30 sierpnia 2013

5. Nie wiem czy mogę ci zaufać...mogę?

Na początku chciałam podziękować za cierpliwość ,ponieważ coś mi się zjebało -.- Najpierw zepsuty monitor a potem skasował mi się rozdział. Pomyślałam "kurza stópka nie!" i zaczęłam pisać od nowa ,ale znowu coś mi się zjebało bo nie mogłam go dodać jakiś błąd wyskakiwał ehhh co za życie. Na szczęście to naprawiłam i już za chwilę przeczytacie losy Georginy ,która jest w przełomowym etapie swojego życia :) Dziękuję także za wyświetlenia i komentarze bo naprawdę jestem przez szczęśliwa. Pisałam ten rozdział po raz trzeci i byłam już mocno poirytowana i przez to nie miałam chęci.  Jestem nadal wkurzona dlatego ,że imagin mi się skasował...,ale mam już połowę napisaną więc się spodziewajcie go w najbliższych dniach ,ale ja już nie gadam tylko zapraszam do czytania :)
*~*~*


Widziałam ich zdziwione twarze. Zdezorientowane i zszokowane tym co zrobiłam. Odezwałam się chociaż nigdy nie miało to się zdarzyć. Nigdy nie miałam mówić. Obiecałam to jemu jak i sobie. Jemu facetowi z szyderczym uśmiechem i hakiem w dłoni po prostu jak z bajki. Lecz to nie była bajka tylko straszna rzeczywistości ,którą wolałabym zapomnieć. Nie da się zapomnieć najgorszych chwil bo czym bardziej chcesz je wymazać z pamięci tym one bardziej w niej tkwią*
- Gerogina wszystko w porządku? - zacisnęłam powieki jeszcze mocniej jakby to miało przenieść mnie do innego wymiaru. - Gini jest dobrze otwórz oczy...popatrz na mnie..proszę- jego głos się załamywał. Nie mogłam tego znieść nienawidzę krzywdzić ludzi na ,których mi zależy. Jednym zdecydowanym ruchem moje powieki się uniosły. Pierwsze co zobaczyłam to ,że nie jesteśmy w budynku gdzie jeszcze nie dawno się znajdowaliśmy. Staliśmy na pustej ulicy oświetlonej ponurym światłem latarenek stojących o nie opodal. Drugą rzeczą ,która rzuciła mi się w oczy  to coś stojące przede mną. A raczej ktoś stojący przede mną.
Niall wyglądający beznadziejnie oraz seksownie w jednym. Niall z zdziwieniem wymalowanym na twarzy i nadzieją w oczach ,że teraz już będzie lepiej. Niall idący w moją stronę i wciągający w mocny uścisk. Mój Niall. Przyjaciel.
- Gini..jak ja się cieszę...to jakiś pierdolony cud. - Szeptał blondyn głaskając moje włosy swoją dłonią. 
Stanie na środku ulicy, późną porą w cholernie chłodny dzień nie było moją mocno stroną. Szczęście nam nie dopisało i po pewnym czasie zaczęło lać jak z cebra. Trzęsłam się z zimna a z moich ust wydobywała się para**.
Niall widząc ,że ledwo stoję zdjął swoją po obcieraną skórzaną kurtkę i założył mi na ramiona. Złapał mnie za rękę a po moim ciele rozlało się przyjemne uczucie. 
Nie wiem ile czasu minęło ,ale opatulona w ciepły, puchowy koc siedziałam razem z chłopakiem u niego w domu na łóżku. Wiedziałam ,że będzie pytać a ja nie mogłam udać niemowy bo ,przecież przemówiłam. Pokazałam ,że potrafię się odezwać. Niall usiadł obok mnie podając mi ciepłą herbatę. STOP. Pieprzone déjà vu. Niech jeszcze pójdzie po kanapki...
- Zaraz przyniosę coś do jedzenia... - Uśmiechnął się do mnie a ja wywróciłam oczami dając sobie w myślach jeden punkt.
Rozejrzałam się po pokoju. Nic się nie zmieniło. Wszystko stało na swoim miejscu tak jakby nikt tu nigdy nie przebywał od tamtego czasu.
Odwróciłam wzrok słysząc otwierane drzwi i chłopaka z tacą kanapek. To wyglądało tak komicznie ,że nie mogłam się powstrzymać od wybuchnięcia śmiechem.
- Tak to jest bardzo śmieszne. - powiedział blondyn po czym położył tackę i usiadł obok mnie zakopując się w kocyku.
- To tak... - zaczął lecz chyba nie wiedział do końca co ma powiedzieć.Objął inną taktykę bo  już po chwili miałam w ręku kanapkę.
- To tak...- zaczerpnął powietrza patrząc na mnie. -Jeju...czemu to musi być takie trudne? - zapytał waląc otwartą dłonią w czoło.
- Nie wiem.. - odparłam za późno gryząc się w język. Jego oczy się rozszerzyły ze zdumienia. Nie wiem co go tak rozśmieszyło ,ale zaczął się śmiać jak jakiś wariat ,który zwiał z zakładu psychiatrycznego. hmmm... mówiąc szczerze może i by mu się przydało kilka dni w kaftanie bezpieczeństwa.
- Gerogina. Nigdy nie prowadziłem poważnych rozmów. I nigdy nie byłem w takiej sytuacji jak ta. Chce abyś mi jako pierwszemu opowiedziała historie przez ,którą...- zatrzymał się dobierając odpowiednie słowa. - zmieniłaś się... - Przeciw wszystkiemu nie chciało mi się płakać, krzyczeć może zapas łez i bólu już się wyczerpał?
- Nie wiem czy mogę ci zaufać...mogę? - zapytałam błądząc wzrokiem po jego twarzy by wyczytać z niego najmniejsze zwątpienie lecz nie mogłam był jak pustka kartka papieru tak jakby wszystkie emocje ukrył gdzieś głęboko.
Chłopak przysunął się bliżej, łapiąc moje nadgarstki by przyciągnąć mnie do siebie. Ułożyłam się w jego ramionach i schowałam twarz w zagłębieniu jego szyi. Ufam mu...od samego początku i teraz mam mu opowiedzieć coś co ukrywałam przed wszystkimi...


 - Kupiłaś? - zapytała mnie przyjaciółka podchodząc bliżej. Pokręciłam przecząco głową.
- Co ja ci kurwa mówiłam? wejdziesz, dasz mu się pobawić twoją spódniczką (nie pytajcie... -.- ) weźmiesz to po co przyszłaś i wyjdziesz...o przepraszam zapomniałam ,że jesteś panią nietykalną. - Wywróciła oczami Katrina. Nie jest taką zapatrzoną laską na jaką wygląda. To spoko dziewczyna poznana w nietypowym miejscu mianowicie pod  klubem nocnym dla lesbijek. Nie myślcie ,że podobają jej się kobiety bo tak nie jest. Szukała tam swojej matki ,która ma nieco wybuchowy charakter. Pomogła mi wtedy jak kręciło się koło mnie kilku kolesi, byłam wystraszona i na pewno nie dałabym sobie z nimi rady. Teraz była moja kolei pomóc jej tylko ja zbytnio nie kwapiłam się do tego.
- Nie no sorry ,ale wejść do chaty jakiegoś narkomana z nie spełnionymi fantazjami seksualnymi tylko po to by zdobyć dla ciebie prochy nie uważasz za trochę przerażające?
- Ale Ginia to nie jest takie straszne jak możesz sobie wyobrażać.- odparła w obronie podnosząc ręce do góry.
- Po pierwsze nie mów do mnie Ginia bo to denerwujące. Po drugie mogę ci pomóc ,ale nie w czymś takim, za kogo mnie masz!? Koniec tematu nara. - krzyknęłam na odchodne i ruszyłam wąsko uliczką przez park. Wszystko było dzisiaj przeciw mnie. Miał być cudowny dzień spędzony z matką lecz nic z tego nie wyszło. Niebo też nie było w humorze sądząc bo tym ,że zaczął padać deszcz kiedy ja miałam tylko bluzkę na ramiączkach. Zaczęłam przeszukiwać kieszenie w poszukiwaniu komórki.

- No tak została w torbie u Katriny. - stwierdziłam już prawie ze śmiechem.
- Przepraszam? - Odezwał się za mną niski męski głos. obróciłam się szybko by stanąć na przeciw mężczyzny lecz nie zdążyłam zrobić jakiegokolwiek kroku bo poczułam uderzenie z boku głowy i padłam nieprzytomna.


 DRASTYCZNE OPISY NIE CZYTAJ JEŚLI JESTEŚ JESZCZE W MIARĘ NORMALNA/NORMALNY!!!



- Agh!..- zajęczałam i po chwili zaczęłam się krztusić wypluwając krew na swoje ręce. Bolały mnie wszystkie mięśnie i kości. Wstrzymałam oddech słysząc kroki dochodzące z nie daleka. Wydawało mi się ,że ten ktoś chodzi w pomieszczeniu lecz po chwili usłyszałam je przede mną. Otworzyły się drzwi przez ,które do pomieszczenia wleciało blade światło. Jakaś piwnica, pomyślałam tylko gdzie?
Po co tu jest? z jakiego powodu...zaczęłam się zastanawiać półprzytomna.
W drzwiach zaczął się obrysowywać kontur człowieka. Kroki były co raz głośniejsze a na suficie zaświeciły się dwie zwisające na kablu żarówki. Postać zbliżyła się do mnie uderzając mną o ścianę przy której siedziałam. Ból przeszył moją głowę.
- Wstałaś! jak miło. - Z szyderczym głosem odparł mężczyzna. - Mam też Katrinę twoją rudowłosą przyjaciółeczkę.

-Co ja ci zrobi... - PLASK! mój policzek zapiekł i miałam pewność ,że przybrał kolor buraka.
-A musi być jakiś powód? Twoja koleżanka to bardzo ładna dziewczynka. - odparł spokojnie.
Widząc pomarszczoną twarz człowieka zachciało mi się zwymiotować i jednocześnie płakać. Nie wiedziałam kim jest jego twarz była nieznajoma.
- Jestem David. Nazwisko ci chyba nie potrzebne dziewczynko? - zaśmiał się i oddalił  do drugiego pomieszczenia za kontuarem.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu w ,którym musiałam siedzieć. W suficie wisiały haki na których była powieszona zakrwawiona folia. W moich oczach zebrały się łzy. Byłam bliska płaczu ,ale musiałam być twarda dla siebie...
Na następny dzień, chociaż nie byłam pewna czy dzień czy noc. Do pomieszczenia wszedł David z osobą na wózku inwalidzkim. Tego było za dużo rozpłakałam się.
- Poznajesz? - zapytał pokazując mi siedząco osobe. Była nią Katrina przypięta do siedzenia pasami. Po kiwałam lekko wpatrując się w dziewczynę. Wyglądała jakby spała tylko z otwartymi oczami i z nie wyraźnym uśmiechem na twarzy. Mężczyzna korzystając z mojej nie uwagi obszedł mnie od tyłu i uderzył czymś w tył głowy. Złapał mnie za włosy i wbił coś w udo. Wrzasnęłam ile sił w płucach dławiąc się łzami. Uspokoiłam się wpatrując w gwóźdź wbity w nogę.Bolało okropnie i także tak wyglądało.
Złapałam przerażony wzrok Katrin i posłałam jej uśmiech mówiący ,że wszystko będzie dobrze choć w to nie wierzyłam. Odpowiedziała mi tylko jednym słowem.
- Umrzemy. - szepnęła wpatrując się pustymi oczami w przestrzeń. 

- Oj biedna dziewczyna długo nie pożyję. - odparł David podnosząc hak ze stołu gdzie leżały różne przedmioty. Przełknęłam ślinę i przejechałam językiem po zaschniętych wargach.
- Wiesz do czego to służy? - spytał pokazując rzecz trzymaną w dłoni.- Do wielu rzeczy...można powiedzieć ,że jest to przedmiot do wszystkiego. Ale ja chce zrobić z tym tylko jedno. - Powiedział zagadkowo a moje oczy rozszerzyły się ze strachu jak wbił hak w brzuch Katrin. Rudowłosa najpierw nie zwróciła uwagi na broń tkwiącą w jej ciele. W następnej chwili jej krzyk rozdarł ściany pomieszczenia. David nie wytrzymał i zakleił taśmą jej usta.
Mężczyzna po odłożeniu wszystkiego na miejsce zostawił nas same. Mnie przerażoną, zapłakaną i wyjącą z bólu i ją ledwo żywą cała we krwi.
Kilka dni było spokój David był tylko po to by dać mi wody i uderzyć parę razy na odchodne.
Niestety nie trwało to długo. Któregoś dnia zamiast mężczyzny przyszła blondynka, kobieta w obcisłych spodniach i czerwonej bluzce odsłaniającej kolczyk w pępku. Najpierw jej wzrok był smutny i przygnębiony jakby było jej przykro ,że spotkało mnie coś strasznego,szybko się zmienił na drwiący i nienawistny. Nie była delikatna ciągnęła mnie za włosy, kopała w brzuch uderzając moją głową o ścianę. Bawiła się jak lalką.
Nie wiem jaki był dzień i miesiąc ani godzina kiedy zostałam podniesiona i wepchana siłą do samochodu. Zawieźli mnie do lasu i kazali kopać jak najgłębszy dół by potem wrzucić Katrinę i pozbyć się jakichkolwiek śladów jej istnienia. Beatrix bo tak miała na imię kobieta obiecała mnie wypuścić jak tylko im coś obiecam. Milczeć do końca życia nie odzywać się i nie odpowiadać...

* Nie wiedziałam jak napisać wybaczcie.
**  Wiedziałam jakie słowo chce użyć ,ale mi wypadło z głowy...więc użyłam tego....


*****
No to jak wam się podoba? długi chyba najdłuższy i najważniejszy rozdział na tym blogu :)
Mam pomysł na nowe opowiadanie i czas ,ale nie wiem czy mam pisać teraz czy jak zakończę te.
Jeszcze nad tym pomyśle ,ale raczej jak zakończę.
Chciałabym abyście napisali co sądzicie o tym rozdziale ,ale nie pisali "O jaki fajny dawaj dalej!" lub "Kocham to!" tylko napiszcie co się wam podobało a co nie. Co byście zmienili albo wasze przeżycie w czasie czytania. Chce mieć  co poczytać :***

Ostatnio miałam 9 komentarzy to co wy na to?



10 KOMENTARZY = ROZDZIAŁ 1/2 WRZEŚNIA!!!
               

czwartek, 8 sierpnia 2013

4. Lubie Cie.

Usiadłam na ławce w parku. Nic się nie zmieniło od tamtego czasu kiedy chciałam...się....zabić?
Wtedy nie myślałam o tym, chciałam po prostu zrobić coś innego. I wtedy to był dobry pomysł ,ale tak głęboko się zastanowić niczego nie żałuję.
- Twoja mama się martwi. - powiedział zwyczajnie Niall. Nie było czuć w jego głosie troski, radości po prostu nic. - zadzwoniła do mnie roztrzęsiona.
Patrzyłam się na ptaki latające nad jeziorem, chmury i tafle wody. Nie słuchałam tego co do mnie mówił byłam w swoim świecie. Szum wiatru rozwiewał moje włosy. Powietrze było czyste i orzeźwiające.
- Słuchasz mnie Gini? - spytał klękając przede mną i łapiąc za ręce. Spojrzał na mnie zaszklonymi oczami. A mnie serce zabiło ze zdwojoną siłą.
- Zawieść cie do domu?
Pokiwałam lekko głową. I pozwoliłam żeby wziął mnie w ramiona.

2 tygodnie później...

Przez dwa tygodnie dużo się zmieniło. Poznałam przyjaciół blondyna. Na początku było nie zręcznie bo nie wiedzieli jak się przy mnie zachowywać czasami miałam wrażenie ,że boją się ,ze jak będą mówić to mnie skrzywdzą. Lecz po kilku dniach można było dostrzec jacy są naprawdę. Głośni, szaleni i zabawni jak to moja mama powiedziała Takich powinnaś mieć znajomych, zabawnym ,ale także zatroskanych. To prawda kiedy z mojej twarzy schodził uśmiech przybiegali z następną porcją śmiechu by mnie rozweselić. Harry był tym ,który gadał o wszystkim i o niczym. Liam był tym ,który pilnuję porządku. Louis to ten z poczuciem humoru lecz kiedy trzeba umie być poważny. Zayn i z nim zaraz po Niallu złapałam największy kontakt. Mogłam z nim pomilczeć i pośmiać się. Był cichy za dużo nie mówił. Chłopak ,który umie słuchać 
Niestety poznałam także Sam. Samantha Miller początkująca modelka i dziewczyna Nialla.
Wredna i arogancka. Widzi czubek własnego nosa. Nie zwraca uwagi na nikogo tylko na siebie samą.  Nie pasuję do blondyna.
Niall jest miły, uprzejmy, pomocny za to ona jest po prostu jędzą.
Niby są ze sobą około roku a wygląda to na zwykłe zauroczenie.
- Co cie gryzie? - zapytał zmartwiony Zayn. - Wiesz ,że możesz mi to napisać. - uśmiechnął się zachęcająco.
Ona mnie gryzie!
-Kto ona?
Samantha...
- Zazdrosna jesteś? Sam to zadufana w sobie suka prędzej czy później zerwie z Horanem. - Nie spodziewałam się po nim takich ostrych słów.
Myślałam ,że ją lubisz.
- Muszę ją lubić. Jest moją siostrą. - Teraz oczy miałam jak piłeczki do tenisa.
Nie wiedziałam. Jeśli to twoja siostra to czemu tak o niej mówisz?
 - Mój ojciec zdradził matkę z jej przyjaciółką. Caroline zaszła w ciąże z Sam i ojciec się z nią ożenił. Moja matka rok później zmarła.
Co z twoim ojcem?
- Rozwiódł się z Caroline kiedy miałem szesnaście lat Sam wtedy miała czternaście.  Wyjechał zostawiając nas. Ja dwa lata później wyjechałem do Londynu i poznałem Perrie moją dziewczynę kiedyś ją poznasz. - Uśmiechnął się mówiąc o swojej dziewczynie.
Mam taką nadzieje już nie mogę się doczekać!!
-   Co tak tu sami siedzicie? - do pokoju wszedł Harry z miską popcornu. - Na dole oglądamy film chcecie się przyłączyć?
Zayn spojrzał na mnie oczekując aż coś zrobię.
- Dzięki ,ale zostaniemy. Miłej zabawy. - powiedział Zayn. A ja Zgromiłam go wzrokiem.
- Na pewno?
- Tak idź już! - odparł mulat i popchnął Harry'ego w stronę drzwi.
Kiedy tylko Hazza wyszedł chłopak przysunął się bliżej bym mogła się do niego przytulić. Czułam się bezpiecznie. Przymknęłam oczy rozkoszując się bijącym od niego ciepłem. Pocałował mnie we włosy i zaczął szeptać czułe słówka i cicho śmiać.

tydzień później...

Tydzień minął na pomaganiu mamie. Sprzątałam z nią, wygłupiałam i oglądałam telewizje. Przez ten czas pisałam Zaynem oraz Niallem. Zayn opowiadał mi o tym jak był z Perrie na koncercie i świetnie się bawili. A Niall z kolei marudził ,że się nudzi i chętnie by mi potowarzyszył. Za każdym razem dawałam mu znak ,że mam coś do zrobienia i to nie było do końca kłamstwo. 
Złapałam za zeszyt i wyrwałam z niego kartkę. Szybko nabazgrałam wiadomość i położyłam na stole.
Powoli zaczęłam się kierować do pewnego miejsca kiedy pewien szczegół przykuł moją uwagę. Samochód. Nie zwykły samochód tylko samochód Sam. Rozejrzałam się w okół i skierowałam do baru obok. Nie myliłam się była tam całkiem na ćpana (Od autorki: Maaaaaarsjanki)
Złapałam za telefon i wysłałam sms do Nialla. Miałam nadzieje ,że ma telefon przy sobie zamiast w kuchni na blacie jak to miał w zwyczaju.
- No kto tu przyszedł.......Georigna ...to nie miejsce dla grzecznych dziewczynek.- powiedziała wypuszczając prosto na mnie śmierdzący dym.
Złapała mnie za nadgarstki. Kostki mi pobielały a łzy zaczęły lecieć po policzkach.
- Jesteś głupia. Masz odczepić się od mojego chłopaka raz na zawsze. Nie zbliżać się nie rozmawiać a nawet na niego nie patrzeć! - Krzyknęła odpychając mnie od siebie.
W tym momencie do pomieszczenia wbiegł Niall.
- Co ty robisz!? - krzyknął w stronę Samanthy.
- Nic nie robię! Przemawiam jej do rozsądku!
- Co ty gadasz! posłuchaj siebie!
- Nie widzisz ,że ona próbuję mi ciebie odbić!
-PRZESTAŃCIE! - krzyknęłam. Spojrzeli na mnie zdziwieni a do mnie dotarło co zrobiłam...


*********
BE-ZNA-DZIE-JNY


Ale obiecałam dodać więc macie za te 5 komentarzy xD

6 KOMENTARZY= ROZDZIAŁ W SOBOTE!




3. Przyjaźń

Nie wiem czy długo spałam ,ale kiedy się obudziłam do pokoju wpadały promyki słońca. Zasłonki lekko powiewały przy otwartym oknie. Moja ręka była obwiązana idealnie białym bandażem. Podniosłam się lekko i spojrzałam na mój pokój. Nie było śladów krwi na podłodze ani roztrzaskanego szkła. Obrazki były poukładane na szafkach. Książki poustawiane a ubrania w szafie. Wstałam i skierowałam się do łazienki. Wyglądałam tak jak zwykle. Oczy bez żadnego blasku, zmęczona twarz. Umyłam zęby i zeszłam na dół. Wtedy kiedy chciałam być cicho jak na złość skrzypiały schody. Przymknęłam oczy z irytacji i postawiłam delikatnie nogę na zimną podłogę.
- Wstałaś? - odezwał się głos za mną. Wzdrygnęłam się i obróciłam natykając się na te hipnotyzujące oczy.
- Twoja mama poszła do sklepu powinna za jakieś dziesięć minut wrócić.- No po prostu jakby czytał mi w myślach. Uśmiechnęłam się lekko i poszłam do kuchni. Wyjęłam mój ulubiony kubek i nalałam do niego soku.
-  Świnka? - zapytał śmiejąc się.
Złapałam długopis i kartkę leżącą na komodzie w salonie i napisałam.
'Prosiaczek'
- Głodna? - zapytał zataczając się ze śmiechu ,że nawet ja musiałam się uśmiechnąć.
'Nawet nie wiesz jak bardzo'
Napisałam i podałam mu karteczkę.
- To naleśniki czy naleśniki bo tylko to umiem. - skrzywił się lekko lecz w jego oczach można było dostrzec radość.
'To pierwsze i jak można to kawę'
- Nie ma sprawy. - Oglądałam jak się porusza i przygotowuję śniadanie. Było coś w nim takiego ,że chciałam przezwyciężyć strach i właśnie dla niego walczyć by móc być tą 'normalną'
By móc obdarować go słowami...
- Patrzysz się na mnie....- powiedział zerkając na mnie. Zarumieniłam się i zaśmiałam.
- Twoja mama mówi ,że nigdy się nie śmiejesz. - szepnął i usiadł koło mnie otaczając mnie ramieniem. Wtuliłam się w niego. Pięknie pachniał mogłam tak siedzieć w jego uścisku całe dnie. Czy to nie dziwne?
Prawie go nie znam, nigdy go nie widziałam a ufam mu i jest dla mnie ważny. Na pewno nie bardziej ważny od mamy ,ale po prostu ważny...
Odsunęłam się od blondyna i usiadłam wygodnie. Niall podał mi talerz z znakomicie wyglądającymi naleśnikami. Polane były białą i czarną czekoladą a obok była truskawka.(Od autorki: Może mi ktoś powiedzieć skąd wzięły się truskawki w jesień??!) Moje oczy zabłysły blaskiem a ja  zabrałam się do jedzenia. Smakowały lepiej niż wyglądały.
- Jesteś brudna. - oznajmił mi a na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech odsłaniający nie równe zęby.
Potarłam ręką usta by zetrzeć pozostawioną czekoladę lecz na marne. Chłopak wstał i kucną przy
mnie palcem starł słodycz.


Godzinę później siedziałam na dywanie w salonie i mazałam sobie z nudów w zeszycie. Emma przyrządzała coś w kuchni 'jak zawsze' - pomyślałam. Lubiła piec ciasta, ciasteczka robić desery lodowe i inne różnorodne pyszności. Kiedyś pracowała w cukierni to przybiegałam do niej i zajadałam się pączkami.
Dużo się od tamtego czasu zmieniło.
- Jak było z Niallem? - zapytała mnie siadając na dywanie obok.
' W porządku jest dosyć miły'
- Podoba ci się co nie? - spięłam się lekko i byłam pewna ,że wyglądam teraz jak burak. - Nic w tym złego mi też się podoba. - zaśmiała się zdejmując mi grzywkę z twarzy.
' Jesteś za stara' - Napisałam i podałam jej kartkę.
- Ej! taka stara to ja nie jestem. - uśmiechnęła się - Niall jest porządnym chłopakiem i jak jest przy tobie czuję ,że jesteś w dobrych rękach.
' Kocham cie mamo!'
- Też cie kocham córciu. Pójdziesz ze mną na spacer? - spytała
'Chętnie'

Pod wieczór byłam wykończona. Położyłam się do łóżka analizując dzisiejszy dzień. Dla mnie był wyjątkowy. Pełen ciepła i poczucia wartości. Blondyn o tak niebieskich oczach jak ocean.To Niall zawładną moimi myślami to dzięki nie mu się uśmiecham może to głupie ,ale chciałabym by to było coś więcej niż przyjaźń. Wiem ,że to nie możliwe na dodatek on ma dziewczynę. Jest jego warta - pomyślałam.
A ta rozmowa telefoniczna u nie go w domu. Powiedział ,że ma problem. To ja jestem i będę jego problemem. Nie chce żeby tak było. Po co ma się mną przejmować Emma mu kazała 
W tym momencie uświadomiłam sobie ,że on na pewno się tylko nade mną lituje. A ja tego nie potrzebuje, nie potrzebuję go.Nie potrzebuję litości. Co ja jestem niepełnosprawna? ,że trzeba przy mnie być 24 godziny na dobę?
Wstałam i sięgnęłam po torbę leżącą na krześle. Wrzuciłam parę rzeczy i wyszłam cicho przez okno.
Biegłam ile sił w nogach. Aż wbiegłam do lasu i wybuchłam płaczem.
Czy...czy ja właśnie..uciekłam..z domu?

***
No napisałam i moim zdaniem jest do bani! ani ładu ani składu.
No nic mam nadzieje ,że wam się chociaż podoba.


4 KOMENTARZE = ROZDZIAŁ W SOBOTE !


Jeśli będzie 5/6 komentarzy to jeszcze dzisiaj wieczorem dodam następny (mogą być z anonima) :***

wtorek, 6 sierpnia 2013

1. One Shot - Niall

Tytuł: Strange

Motto: Piosenka - Tokio Hotel - Strange

Autor: Luśka

Gatunek:____________

Miejsce akcji: __________

Czas akcji: ________________

Bohaterowie główni: Niall Horan i Kate

W pozostałych rolach: Bob , Debra (nie ma ich w opowiadaniu ,ale jest mowa o rodzicach więc jak coś to oni)

Opis:
Wybryk natury...obcy...

Od autorki:  O boże co ja mam tu napisać? chyba to ,że zakochałam się w piosence co zainspirowała mnie do napisania tego shota. Na początku chciałam by był to imagin ,ale rozmyśliłam się przepraszam jeśli spodziewaliście się czegoś lepszego ;(
No dla tych co nie będą wiedzieli o co chodzi to każdy zapis pod gwiazdką odnosi się do zwrotki w piosence nie jest to jakaś historia tylko oczami Nialla jak ja czuję ten tekst ;/
to tak jakby zapis pamiętnika ...
~~Luśka 

****************
(Niall)

Zamknąłem oczy przypominając sobie wydarzenia zeszłego tygodnia. Ten przeklęty obiad i wypadek. Wygraniec, wybryk natury nie potrzebny nikomu. Nie pasujący do układanki do..życia w tym świecie między tymi ludźmi. Nie jest tym kimś kogo chcą. Nie jestem synem jakiego chcieli. Nie jestem kochany. Nie jestem potrzebny. Uwięziony w rzeczywistości.

*

Możesz mnie zabić. Jesteśmy poza zasięgiem nie widzi nas nikt. Tylko lampka święci i widzę twoją twarz. Smutno i przygnębioną bo nie ma nas i nie będzie. To moja wina. Zamykam oczy i widzę obiad, wypadek.

*

Nie czuję nic. Obcym nowym ja jest ciemność, cisza i sen. Byłaś perfekcyjna, idealna. Malinowe usta i uśmiech ten ,którym zaszczycałaś mnie co dzień. Czuję się źle broń parzy mnie. Nie podchodź bliżej życie jest obce ty jesteś obca.

*

Rodzice chcą mnie naprawić a to oni mnie niszczyli. Wypychają w nowy świat pełen szczęścia i     słodkości. Lecz to nie odejdzie nie wyśle cie w zapomnienie. Nie ciebie nie mógłbym nigdy jesteś moim tlenem. Ofiarujesz mi oddech jak mógłbym cie odepchnąć. 

*

Jesteś szczęśliwa a ja co raz bardziej się rozpadam. Jesteś szczęśliwsza a ja smutniejszy. 

*

Zamknięci w klatce. Wszystko jest obce i nie znajome. Tajemnicze pragnę to okryć lecz brak mi siły. Jesteś obca jak ja i tak pozostanie. Serca obce lecz bije tylko jedno.

*
Dotyk obcy. Pocałunek obcy. Wszystko co robisz jest obce. Zabijasz choć cie nie ma.

*
W snach jesteś obca przy ciągasz jak magnez nie sposób się odczepić. Jeszcze trochę będziemy razem w idealnym świecie. W naszym świecie..obcym..

*

Śmierć jest obca. Każdy kęs obcy. Nie podchodź bliżej. Zabijasz.. Perfekcyjny świat nasz..obcy..umierasz w moich ramionach i jesteś obca a ja po tobie i jestem obcy.
Kocham cie Kate!

*********************
Tak jak już mówiłam każdy fragment pod gwiazdką jest moim odczuciem zwrotek z piosenki:

Wybryk natury
Uwięziony w rzeczywistości
Nie pasuję do obrazka
Nie jestem tym, kim chciałabyś, bym był
Przepraszam

W zasięgu radaru
Poza systemem
Złapany w światło reflektora
To moja egzystencja

Chcesz mnie zmienić, ale wszystko co czuję jest
Obce
Obce
W Twoim perfekcyjnym świecie
Tak obce
Obce
Czuję się absurdalnie w tym życiu
Nie podchodź bliżej, w moich ramionach zawsze będziesz
Obca
Obca

Chcesz mnie naprawić -
Wpychasz mnie
do swojej fantazji
Próbujesz mnie obdarować -
Oferujesz mi
nową osobowość.

Próbujesz mnie pocieszyć -
Nie czuję się lepiej
To, co czyni Cię szczęśliwą
Czyni mnie jeszcze smutniejszym

W Twojej złotej klatce wszystko co czuję jest
Obce
Obce
W Twoim perfekcyjnym świecie
Tak obce
Obce
Czuję się absurdalnie w tym życiu
Nie podchodź bliżej, w moich ramionach zawsze będziesz
Obca
Obca
Jak ja
Obcy

Gdy mnie dotykasz
(Obca)
Gdy mnie zabijasz
(Obca)
Wszystko co czuję jest
Obce

W moich snach również
Razem będziemy
Obcy
Obcy
W idealnym świecie

Obcy
Jestem tak obcy
Obcy
Jestem tak obcy
Obce
Obce
W Twoim perfekcyjnym świecie
Tak obce
Obce
Czuję się absurdalnie w tym życiu
Nie podchodź bliżej, umrzesz powoli
W moich ramionach zawsze będziesz
Obca
Obca
Jak ja